Karol Borchardt – Znaczy Kapitan
„Znaczy Kapitan” Karola Borchardta zdecydowanie odpowiada za moją drogę życiową.
Pewnie nie ja jeden „padłem ofiarą” romantyzmu Borchardta i jego zaprawionych soczyście dowcipem morskich opowieści.
Ten wspinający się po linie na wysoką rufę żaglowca marynarz, przywoływany na pierwszych stronach książki, niejednemu z nas utkwił w w duszy, powodując przemożne pragnienie podobnych przeżyć.
Los i potężna siła „sprzyjających okoliczności” które zwykle towarzyszą wielkiemu pragnieniu realizowania marzeń zrządził, że tak się stało… (Patrz Droga)
Podczas moich oceanicznych peregrynacji, miałem przyjemność pływać na Gople z kapitanem Andrzejem Kłokodzkim, który był uczniem Borchardta. Podczas długich przelotów w poszukiwaniu kalmara na Pacyfiku, opowiadał nam o życiu w gdyńskiej Szkole Morskiej bardzo ciekawie. Nie wszystkie opowieści nadają się do powtórzenia publicznie 😉 ale jedna z nich na pewno. Ale o tym później…
Tymczasem jednak przytoczę kilka cytatów ze „Znaczy Kapitana”, dla tych, którzy jeszcze nie trafili na tę wspaniałą książkę.
- „Wkrótce potem, gdy w pierwszej mojej podróży na „Lwowie” staliśmy w jednym z portów zagranicznych, przyjechała z wizytą miejscowa Polonia z ambasadorem polskim na czele. Goście w towarzystwie kapitana zwiedzali statek od dziobu do rufy. Gdy znaleźli się w międzypokładzie, kapitan kazał mnie zawołać. Ubrany w wyjściowy mundur, zameldowałem się przepisowo.
Pokazując mnie towarzystwu złożonemu z wykwintnych pań i dystyngowanych panów, kapitan oświadczył:
– Znaczy, on u nas najwięcej je, najwięcej waży i, znaczy, najsilniejszy!
- W miarę jak „pierwszy” odkrywał coraz to nowe połamane handszpaki, głos jego z najwyższej oktawy, dostępnej dla mężczyzny, przechodził w wycie czerwonoskórych towarzyszące skalpowaniu przez nich bladych twarzy:
– Pałaaaami!!! Wszystka pałaaaami!! Cały statek pałaaaami! Nu, wszystka pałamał, wszystkie handszpaki pałaaaamał. Da dźjabłaaaa! Biezabrazje!
„Ogień” pierwszego oficera udzielił się kapitanowi, ale wyłącznie w formie zaciekawienia. Żaden mięsień na twarzy mu nie drgnął, gdy spoglądał na zachłystującego się wrzaskiem pierwszego oficera.
„Pierwszy” zdążył już policzyć wszystkie połamane handszpaki. Wił się teraz i nadal ryczał:
– Wszystka pałamał! Wszystkie handszpaki pałamał!
Chciałem się wtrącić i powiedzieć, że jeszcze cztery zostały, ale wobec kapitana nie śmiałem. Naraz znów usłyszałem głos kapitana:
– Znaczy, panie Konstanty, znaczy co? Znaczy, za silny?
A potem znów straszny, przeraźliwy ryk „pierwszego”:
– Nu, tak, za silny! Za silny! Wszystka łami! Wszystka! Cały statek pałami! Cały statek!!!
I zwracając się już bezpośrednio do mnie, wrzasnął:
– Nu, won stąd! WOOOOON!!! - Wszystkie zapamiętane przez nas obchody trzeciomajowe rozpoczynały się od przemówień, wygłaszanych niekiedy przez ludzi, którzy byli wychowani i wykształceni w obcych szkołach, w trzech rozmaitych zaborach. Niektóre z nich przeszły jako tematy do wesołych opowiadań i anegdot. Cytowany był na przykład taki fragment przemówienia: „Otczizna nasza została podzielona na trzy czensti. Jedną wzięli Germańcy, drugą – Awstryjcy, a trzecią – my!” Fragment innego brzmiał: „Powstała otczizna nasza, Polska, która podzielona była na trzy nierówne połowy, a tereny jej zachwycone wojną”.”
- I na zakończenie znamienny cytat :
- „Doskonałym ma być człowiek, który tak samo myśli, mówi i czyni” – kpt. żw. Karol Olgierd Borchardt.