Warning: Constant WP_MEMORY_LIMIT already defined in /home/klient.dhosting.pl/tvts/morze-morze.tvts.pl/public_html/wp-config.php on line 87
Prysznic – A woda się leejeee! – MORSKIE OPOWIEŚCI
sobota, 20 kwietnia, 2024

MORSKIE OPOWIEŚCI

zdjęcia i teksty ludzi, którzy sami to przeżyli…

MORSKIE OPOWIEŚCI
RybackieWojciechaWojciecha Teksty

Prysznic – A woda się leejeee!

Woda

Burtowce były budowane na Morze Północne, toteż posiadały dość skromną autonomiczność, obliczaną na 45 dni. Jednym z ważniejszych ograniczeń czasu przebywaniu w morzu była niewielka pojemność zbiorników na wodę słodką.

Gopło przed wyjściem na serię rejsów zwiadowczych, zostało dostosowane do samodzielnego pływania  (bez wsparcia floty łącznikowców i baz) na sporych obszarach Atlantyku i Pacyfiku. Inżynierowie wyposażyli go zatem w nowoczesne na owe czasy rozwiązanie do uzdatniania wody morskiej. Była to membranowa odsalarka, działająca na zasadzie odwróconej osmozy. Nie będę się tu rozpisywał o tym cudzie techniki, kto chce może poczytać o nim klikając na ten link.

Woda słodka uzyskiwana w ten sposób, pozbawiona była minerałów toteż nie nadawała się do spożycia, za to doskonale sprawdzała się pod prysznicem. Niestety wydajność naszej odsalarki nie była zbyt wielka, raptem kilkaset litrów na dobę, toteż woda słodka była na naszym Gopełku mimo wszystko racjonowana.

Bosman, niewysoki za to krępy i wiecznie roześmiany Zbynio, codziennie rano sondował zbiorniki z wodą słodką podając na mostek ich stany. Tam już Pierwszy do swoich tabelek wpisywał otrzymane wielkości. Widać było, jak bardzo przeżywał każdy centymetr mniej na bosmańskiej miarce. Woda to był jego ukochany konik.

Chwytał się różnych sposobów aby te wodę zaoszczędzić, po pierwsze zakazał codziennej kąpieli, kto chciał to mógł się pryskać w swojej umywalce, prysznic tylko raz w tygodniu.
Kazał przykręcać maszynie zawory słodkiej wody, by z kraników umywalkowych ciekła tylko, tylko…
Kiedy w tropikach, a statek łowił głównie w tropikach, chłopaki na przelocie robili na pokładzie basen z morską wodą, natychmiast ogłaszał ćwiczenia. A to alarm pożarowy a to szalupowy, a to plastrowanie kadłuba itd. Byliśmy chyba najlepiej wyćwiczoną załogą w całej naszej flocie! Nawet alarm skażenia radioaktywnego nam zrobił! 🙂
Oczywiście nie żałował nam kąpania się w słonej wodzie, ale przecież tę sól trzeba było spłukiwać słodką!

w morzu
fot:WS

Prysznic

Pierwszy, mężczyzna w sile wieku z pokaźnym brzuszkiem, byczym karczychem, pretensjami do postawy tzw. twardziela, chyba nie zdawał sobie sprawy, że jest obiektem bezlitosnych żartów wśród załogi, nie zdawał do pewnego czasu…

Prysznic na B-20 jest umieszczony na tym samym pokładzie co mostek, obok kabiny Pierwszego, toteż za każdym razem, kiedy pod prysznicem lała się woda, słyszał to doskonale i już po minucie bębnił w metalowe drzwi kabiny.

-Zakręć tę wodę! Co za panienka do cholery tak się tam szoruje! Zamiast zamoczyć, zakręcić, namydlić i dopiero spłukać! Podstawowych rzeczy o życiu na statku muszę uczyć!

Zwykle bębnienie i wrzaski pierwszego przynosiły natychmiastowy skutek i woda przestawała się lać.

Jednak pewnego razu stało się inaczej. Akurat miałem wachtę na mostku, statek szedł spokojnie na kolejny waypoint pomiaru termokliny *. Ocean przysnął w przedwieczornych złotych promieniach zachodzącego słońca, statek szedł cicho, prawie bez kołysania… Jednym słowem sielanka.
Nagle ktoś trzasnął drzwiami prysznica i… polała się woda, lała się i lała… Pierwszy spał po wachcie, jednak instynkt najwyraźniej go ostrzegł, że coś strasznego się dzieje z jego SŁODKĄ WODĄ!. Jakiś barbarzyńca moczy dupę stanowczo za długo…!

No i zaczęło się! Walenie w drzwi, rozjuszony ryk, a woda się leje, znowu walenie, znowu ryk, a woda się leje… Wyjrzałem na korytarz, Pierwszy czerwony, mało nie eksploduje, pod drzwiami kabiny jakieś kapcie, a w prysznicu woda się leejeee… kiedy już minął dobry kwadrans, a z Pierwszego zeszła trochę para, przechodzący „właśnie” radzik spytał go do niechcenia

-Panie Pierwszy, a próbował pan otworzyć? Może tam nikogo nie ma?

-Jak to nie ma, jak to nie ma!? Kapcie stoją! Woooda się lejeee!- ale tknięty strasznym podejrzeniem podsuniętym przez radzika złapał za klamkę, szarpnął i… drzwi stanęły otworem.

W środku kabina była pusta, za to z kranu do czerpania wody sanitarnej waliła na gretingi słona woda!

Pierwszego mało apopleksja nie powaliła, zapowietrzył się, małe oczka i tak zwykle wytrzeszczone omal nie wypadły z oczodołów!

-Ja im qrwa pokaaażęęę! Zabawiać się moim kosztem! Co za sq..syn to zrobił! Ma przesrane do końca rejsu! Itd. idt… Aż Stary wystawił głowę z kabiny i zawołał go do siebie, nie wiadomo o czym tam rozprawiali, ale powietrze z Pierwszego najwyraźniej zeszło i udał się na spoczynek… Za to cała załoga miała ubaw po pachy jeszcze przez dwa rejsy. Co kto wspomniał o prysznicu to wszyscy wokół pękali ze śmiechu…

*waypoint – punkt orientacyjny na mapie nawigacyjnej wyznaczony  do osiągnięcia przez statek, często oznacza miejsce zmiany kursu, w tym przypadku miejsce postoju
Termoklina- warstwa graniczna styku wody ciepłej powierzchniowej i wody zimnej głębinowej, zwykle znajduje się na głębokości 500 a 1000 m. Jest to granica przebywania stad zwierząt pelagicznych. Im wyżej w danym miejscu występowała termoklina tym większe szanse były na złowienie kalmarów.

Wojciech

Droga: Instruktor w Pracowni Żeglarskiej MDK w Stargardzie, Akademia Rolnicza Wydz. Rybactwa Morskiego kier. Eksploatacja Łowisk, praca w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie w Zakładzie Biologii Morza, pracownia preparatorska w Muzeum Rybołówstwa w Świnoujściu, PPDiUR Odra Chłodnia Rybna -sztauer, Zakład Połowów rybak, starszy rybak, mistrz przetwórstwa na Sejwal, Narwal, Humbak, Gopło. rybak na kutrze na Bałtyku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *